Nie truj się miłością [felieton]

Nie truj się miłością [felieton]

Spis treści

Nie truj się miłością [felieton]

Nie dla każdego miłość to poczucie bezpieczeństwa, świadomy wybór i zrozumienie wobec drugiego człowieka. Czasem przejawia się w dziwny sposób, którego ludzie żyjący w przekonaniu, że nad miłością trzeba trochę popracować, nie pojmą. Ludzie potrafią łączyć się w pary w sposób niezrozumiały, burząc swoje poczucie wartości, świadomie lub mniej świadomie. Jeśli szybciej zdasz sobie sprawę, że to jest toksyczny związek, tym łatwiej będzie Ci żyć.

Kobieta. Długie, czarne włosy, ubrana też na czarno. O jej twarzy nie można powiedzieć, że nieskazitelna. Na pewno raniona. Pomijając te rany typu kolczyk tu, kolczyk tam i jeszcze gdzieś. Legginsy wpijają jej się w pośladki. I z maślanym, dziecięcym spojrzeniem, zerka na Swojego Księcia Na Pewno Z Jej Bajki. Trzymając butelkę z 1/3 piwa. Pieszczotliwie to on do niej nie mówił. Na przemian ją wyzywał (lub komplementował, bo po jej reakcji to w sumie ciężko stwierdzić) a potem razem się śmiali. Śmierć w oczach, rzucanie przekleństwami, a potem śmiech i błogość.

Dla każdego coś innego

Naprawdę rozumiem to, że każdy pojmuje miłość, jak chce. Każdy sobie ją szufladkuje po swojemu, według swoich doświadczeń i cech charakteru. Niektórym miłość kojarzy się z ekstazą, euforią, skrajnymi emocjami. Innym z poczuciem bezpieczeństwa, zrozumieniem i ciepłem. Pierwsze brzmi ekscytująco, drugie… nieco nudno, nie?

No to sprawdźmy to.

Życie poza kobietą

Ona i on. Związek, który trwa nie od dziś, ani od trzech miesięcy. Wydawać by się mogło, że znają się bardzo dobrze, biegają razem na uroczystości rodzinne, wiedzą jakie kupić sobie prezenty na święta, ona zna wszystkie jego nadruki na bokserkach, a on uwielbia jej pomidorową. Raczej mało imprezują.

M. wychodzi więc na piwo z kumplami i z dumą na twarzy ogląda się za każdą dziewczyną. Nie, żebym miała coś przeciwko, bo to zdrowe przecież. Ale chwilę później podnosi kufel z piwem i stuka się z kumplami, wznosząc toast: „za to, że mojej tu nie ma i żeby jej jak najczęściej nie było”. Nie truj się miłością [felieton]

A. nie lubi, jak on wychodzi z kumplami. No to siedzi poddenerwowana na chacie i nawala mu wiadomość po wiadomości w stylu: „Pewnie się świetnie bawisz”. Wie w jakim stanie wróci i niekoniecznie jej się to podoba. No to nie kontynuuję opowieści, bo pewnie znacie taki temat, prawda?

Bo nie odpisujesz. Bo masz mnie gdzieś. Bo ty nie rozumiesz. Bo nie chcesz chodzić ze mną. Bo oni są ważniejsi.

Ale przecież się kochają, to dadzą radę. To przecież mała rzecz. Więc szybki foch, mała awantura i do przodu. Jutro jej przejdzie. Jutro mu przejdzie.

Więcej felietonów w dziale >> Kobieta

Problem, że on idzie z kumplami na piwo to nie problem. Nie jest niczyją własnością. Każdy ma swoje potrzeby. Za to słuchanie bajek o rozładowanym telefonie i wiara w nie – to już problem. No sorry, gdzieś coś Wam umknęło. I albo to rozwiążecie drogą rozmowy/dyskusji/czegokolwiek, a nie nakręcania się wzajemnie z podejściem, że to przecież normalne w miłości albo za jakiś czas ktoś w końcu tupnie nogą i pójdzie w długą. Do końca i tak nie będzie wiadomo, o co poszło. Nie truj się miłością [felieton]

A idzie o jedno. O potrzeby. O których się nie mówi, bo po co. Bo nie odpisujesz. Bo masz mnie gdzieś. Bo ty (…)

Odskocznia i seks na zgodę

J. czasem ma ochotę zabrać swoje przyjaciółki i wyskoczyć na bailando nawet o trzeciej w nocy. Kończy się tylko na lekkim uśmieszku na twarzy na samą myśl, przewrócenia się na drugi bok i pójściem dalej spać. Jest środek nocy, rano trzeba zrobić kanapki do pracy dla P.

Po pracy pogadali o pracy i jak to bywa zazwyczaj, przynajmniej raz w tygodniu, nie rzadziej niż trzy razy w tygodniu, znów o coś poszło. Od pierdoły do problemu na skalę światową. P. pojechał jej po cechach osobowości. J. się z nim nie zgadza. Jeden wcisk. Odwet. Drugi wcisk. Płacz. Odkopanie sprawy sprzed tygodnia. Krzyk. P. podnosi szklankę. Rozbija się o podłogę. Nie mów tak. Wychodzę. Idź w cholerę.

Koniec. Basta. Wraca po kilku godzinach i rzuca się na nią, tym razem przywierając ją do ściany. J. jest tak zła, że aż się na to godzi. Bo w takim stanie orgazmy są najlepsze. Seks na zgodę. Słowo przepraszam niepotrzebne.

J. budzi się rano i nie wie, czy tego dnia stłucze się półmisek czy rozedrą się majtki. Czy jedno i drugie. Wszystko z miłości. Nie potrafią bez siebie żyć. A jak się kłócą to po włosku, a co. To musi być miłość.

Czy z tej miłości i latającymi motylami w brzuchu P. wyzwał ją kilka razy? Nie. To się nazywa toksyczny związek. Nic więcej nie trzeba tu dodawać. Nie truj się miłością [felieton]

Ta Miłość

Miłość to nie ślepota. Nikt mi nie powie, że przymykanie oczu na takie akcje to Miłość przez wielkie M. Nikt z miłości Ci nie podetnie skrzydeł. Nikt z miłości Cię nie poniży. Takie kity to można wciskać rodzinie, kiedy pomija się pewne pikantne szczegóły, które dzieją się, kiedy drzwi od mieszkania są zamknięte i staje się twarzą w twarz z… no właśnie. Kim?

Miłość to świadome uczucie, które obydwie osoby muszą chcieć budować przez cały czas. Bez burzenia go do parteru.

Kiedyś lubiłam słowo akceptacja i utożsamiałam je głęboko z miłością. Ale pewnych rzeczy akceptować się nie da, jeśli to zachowania w pełni naturalne, świadome bądź nie, ale bolesne.

Toksyczne związki z udawaną miłością. Brak zrozumienia. Brak rozmowy. A co najgorsze – brak poczucia własnej wartości, szacunku do siebie i rozumienia własnych potrzeb. Krzyki, wyzwiska, rękoczyny.

Tam nie ma Miłości.

Zobacz także:
>> Po czym poznać, że wpadłam mu w oko?

>> Kobiety zawsze wiedzą lepiej [felieton]

Nie truj się miłością [felieton]

Redakcja

Powiązane artykuły