Jak to jest z tą miłością? [felieton]

Jak to jest z tą miłością? [felieton] Business Empire

Spis treści

Mamy niedzielę, oprócz niedzieli mamy też Walentynki, więc niech będzie dziś miło i przyjemnie. A przynajmniej się postaram. Kiedyś na blogu wspominałam, że z miłością nie ma żartów i wydaje nam się, że zaczynamy kochać mając kilka lat, a obiekt naszych westchnień to Michał z czterolatków albo Dawid z 1b. I wtedy to wszystko się zaczyna. Od tego momentu, przez całe życie. Gdzieś tam w tle codziennej bieganiny chodzi o to… by był ktoś obok.

Pierwsze odkrycie uczuć

Jako dziecko albo nastolatek silnie przeżywaliśmy te nasze małe miłostki. Każde porzucenie, każde milczenie i każde zawahanie w głowie powodowało smutek i życiową gorycz. Już wtedy chcieliśmy być kochani. Docenieni. Złapani za rękę, by jakoś tak lżej było przy kartkówkach i odpakowywaniu drugiego śniadania na korytarzu w szkole. Miałam tę przyjemność biegać za chłopakiem 6 lat, od pierwszej klasy podstawowej, któremu od zawsze podobała się moja koleżanka. Bo ona była blondynką. Pod koniec szóstej klasy, przed zakończeniem roku, zostaliśmy parą. Rzucił mnie w wakacje. Tego samego roku. Pamiętam też dobrze pierwszy pocałunek na szkolnych schodach. Ale łez, które wylewałam przez kolejne lata, już wolę nie.

Zakochanie a miłość

Nie ma miłości na zawołanie. I z tego zdaje się sprawę dopiero w późniejszym okresie życia. Najpierw jest taki życiowy must have związku, uważany przez większość kobiet jako cechę miłości już do końca życia, a mianowicie: rzygamy tęczą. Czyli w skrócie, świata poza nim nie widzimy, nie potrafimy się rozstać, nie funkcjonujemy bez drugiej osoby, kochamy się na zabój, w łóżku kochamy się na sześćset osiemdziesiąt sposobów, nie zauważamy żadnych wad, bo jest przepięknie. Błogo! Miłość jest zajebista. W tym momencie.

Potem jest trochę gorzej. Jakoś wszystko gaśnie i jest nudno. Co robić? No, moje drogie, to jest ten moment, kiedy trzeba dać coś od siebie, a nie tylko łapać tu i teraz i liczyć, że wszystko zrobi się samo. Jest namiętnie, są przytulania, ale musi nadejść czas, w którym trzeba zdecydować, czy to jest To, czy jednak za duszno tak dzielić z kimś własną przestrzeń. Trzeba liczyć się z tym, że pomimo dwóch indywidualnych jednostek, tworzy się życiowy duet. I jeśli chcesz, żeby wiecznie było kolorowo, wiesz, że nie będą przeszkadzać Ci skarpety na krześle, nie będziecie się nigdy kłócić, wszyscy będą w Was wpatrzeni jak w obrazek, a we dwoje jesteście w stanie zrobić wszystko, bo tylko miłość się liczy – możesz skończyć jako smutna, nieszczęśliwa, samotna kobieta.

Czym więc jest miłość?

Miłość nie jest zamknięciem się na świat w czterech ścianach z tym jednym jedynym. To także budowanie siebie. Poznawanie swoich nowych cech, zdolności i potrzeb. Szacunek do partnera i do siebie. To nieprawda, kiedy ludzie mówią, że nie są stworzeni do związków. Być może nie są po prostu gotowi, ale każdy potrzebuje zarówno żyć w społeczeństwie, jak i z kimś przy boku.

Miłość to budowanie fundamentów. Świadome. To decyzja na dalszy związek i te wszystkie trudne sprawy także. Szaleństwo, ekscytacja, namiętność? To zakochanie. Faza, w której nie do końca wiesz, czy ten Roman to ci nie będzie zaraz przeszkadzał. Nie wiesz tego w pierwszym dniu jego poznania. Czasem kobiety przytłoczone w swoich związkach uparcie twierdzą, że one takie zniszczone są, ale to miłość jest… No nie do końca.

Uczucia na wiele sposobów

Jeśli jesteś z jednym Romanem, który na dzień dobry rzuca Ci kilka bluzgów i już dawno wysłałaś go na kanapę, rzucając mu jaśka, bo nie możesz na niego patrzeć… to już nie jest miłość. To tylko przyzwyczajenie.

Jeśli rzucisz takiego Romana pierwszego, drugiego, ósmego… to znaczy, że jeszcze nie teraz. Czasem łatwo stwierdzić, czy coś z tego będzie, czy jednak nie. Innym razem, bawimy się w jakieś niezobowiązujące związki, czekanie na coś, co nigdy nie nadejdzie, szukając w tym miłości, której nie ma.

Ale możemy o tym rozmawiać dniami i nocami. Pić przy tym kawę, wino czy wódkę. Albo wszystko na raz. I tak znajdziemy nowe historie wśród ludzi, którzy na swój sposób przeżywają te wszystkie relacje i zachowują się w sposób nieksiążkowy, a swój.

To Twoja decyzja

Ile relacji, tyle spojrzeń na związek, tyle różnych potrzeb i emocji panujących między ludźmi. To dlatego wciąż obserwujemy i doświadczamy czegoś innego. Dlatego w tej dziedzinie jest wciąż tyle historii do opowiedzenia, tyle refleksji do podzielenia się i tyle momentów do zatrzymania i pomyślenia. Jak ta moja miłość ma wyglądać? Czego JA potrzebuję?

Ale… warto się poświęcić. Warto dojść do takiego momentu w życiu, kiedy budzisz się obok pewnej osoby i po prostu wiesz, że gdyby teraz się waliło i paliło, dzięki temu komuś weźmiesz się w garść, bo zrobicie wszystko, żeby było dobrze. To się nazywa poczucie bezpieczeństwa.

Na koniec powiem krótko i zwięźle. Dobrze jest iść przez życie z odpowiednią osobą.

Wiecie o tym, że ponad połowa osób w związkach obchodzi walentynki? Więcej przeczytacie tutaj. Mamy też dla Was statystyki traktowania walentynek przez singli. Sprawdźcie!

Redakcja

Powiązane artykuły