Tekst pochodzi z bloga naszego partnera www.cromo.pl. To jego subiektywne myśli i odczucia po premierze w Detroit! Zapraszamy również do przeglądania jego artykułów oraz do poniższego tekstu, bo samochody wyglądają niesamowicie!
Zaraz przeczytacie o Bentley’u Flying Spur V8 S oraz koncepcyjnym SUVie od Skody, który ma być hybrydą oraz nowym projekcie Renault – Alpinie.
Bentley Flying Spur V8 S to sportowa wersja brytyjskiej limuzyny. W tej wersji ma silnik V8 o pojemności 4 litrów, mocy 528 KM, który w rezultacie pozwoli rozpędzić te wielkie pudło do setki w 4,9 sekundy i grzać maksymalnie ponad 300 km/h. Oprócz tego jest tam jakieś cudowne zawieszenie, które według informacji prasowej jest świetne w trybie sportowym i jednocześnie nie przeszkadza mu to w byciu komfortowym.
Początkowo myślałem, że nic fajnego z tego nie wyniknie, bo przynajmniej jeśli o mnie chodzi, to bardzo sceptycznie podchodzę do samochodów, które oferują wszystko. Czyli są zarówno sportowe jak i luksusowe, zarówno na co dzień jak i na tor i jednocześnie, małe i duże. Wiem, że przy obecnej technice i choćby amortyzatorom magneto-jakiś-tam takie akcje są możliwe i kierowca pokrętłem decyduje czy samochód ma być szybki czy komfortowy. Jednak wydaje mi się, że takie pokrętła właśnie zabijają charakter samochodu. Jak z kobietą. Fajne jest właśnie to, że jedna jest taka, a druga trochę inna. Pokrętło z wyborem trybu z pewnością ułatwiłoby nam życie, ale szybko byśmy się znudzili taką zabawką. Z tego też powodu nie widzę sensu Mercedesa klasy S w wersji AMG, bo klasa S ma być luksusowa jak gorzała i komfortowa, a dopisek AMG świadczy tylko o tym, że jest tam mocniejszy silnik i twardy zawias.
Dlatego nie wiem czy robienie Flying Spur w wersji sportowo-luksusowej to dobry pomysł. Ja wybrałbym zwykłą wersję. Choć z drugiej strony posiadanie tego samochodu w stanie idealnym za dwadzieścia lat musi być czymś wspaniałym. Wtedy wolałbym przytulić odmianę z W12.
Renault to jedna z tych marek (teraz chyba mniej ich i do mojej pustej głowy przychodzi tylko przykład Alfy), po której można spodziewać się wszystkiego. Francuzi udowodnili to robiąc nowe Twingo z silnikiem z tyłu, które wydaje się być fajnym, ale bezsensownym rozwiązaniem. Tym razem poszli o krok dalej i chcą wskrzesić Alpinę. Wiem, że nie jest to nowa informacja, bo wiadomo o tym już od dłuższego czasu, ale ważne jest to, że ich auto ma wyglądać tak:
Po pierwsze – brawa za to, ze ten samochód rzeczywiście kształtem i stylem nawiązuje do swojego leciwego poprzednika, co teraz zdarza się niezwykle rzadko, a po drugie – Alpine wpisuje się w jeden z najfajniejszych segmentów motoryzacyjnych, w którym nie ma zbyt wielkiej konkurencji. Teraz mówi się o tym, że produkcyjna Alpine ma ważyć niecałe 1100 kilo, czyli tyle co dwójka prowadzących Dzień Dobry TVN i ma mieć 4-cylindrowy silnik umieszczony centralnie o wystarczającej, ale niewygórowanej mocy. Tak żeby do setki było 4,5 sekundy. Konkurenci? Chyba tylko równie dobra Alfa Romeo 4C przychodzi mi na myśl i pewnie jakieś Porsche, ale nie jestem ich zwolennikiem.
Wrzucę jeszcze taką fotkę, bo ładna
I ma super wnętrze
Posiadanie przez markę w swojej ofercie hybrydy świadczy o jej renomie i prestiżu. Było tak chyba od samego początku, czyli od Priusa, który zamiast mieć coś wspólnego z ekologią, stał się zabawką dla bogatych. Taką przyzwoitką i przykrywką, aby pokazać, że dba się o roślinki i zwierzątka. A teraz jest czymś w rodzaju „zastaw się a postaw się”. Wszyscy wiemy, że te hybrydy są mało warte, ale skoro Toyota zrobiła coś takiego, to Honda nie chciała być gorsza. A skoro Japońce mają, to czemu i ludzie ze Starego Kontynentu mają sobie tego odmawiać? Właśnie w takim tonie do grona hybryd dołącza Skoda prezentując swój koncept Vision S. Z tego co mi wiadomo na chwilę obecną, ma to być całkiem spory SUV prawdopodobnie na sześć osób o sporej mocy, bo aż 225 KM powstałych w wyniku hybrydowego sumowania mocy z 1.4 TSI i dwóch silników elektrycznych. W sumie auto będzie miało napęd na cztery koła.
Na razie to tylko koncept i nie wiadomo kiedy będzie wersja produkcyjna, więc tym bardziej nie powiem Wam, ile trzeba będzie na niego wyłożyć.
Niespodzianka! Na ogół pisze o trzech newsach, ale teraz napiszę krótko o czwartym.
Właściciele Nissanów według jakichś tam badań przeprowadzonych przez Cambridge zostali uznani za najfajniejszych kierowców. Takich najbardziej cool i w ogóle spoko. Radosnych, wrażliwych na piękno, takich co nigdy się nie złoszczą, tylko zawsze przytulą i poratują jak do flaszki zabraknie.
W sumie spoko, nie mam na pieńku z Nissanem, ale jedna rzecz mnie zastanawia. Jak oni to wyliczyli? Za pomocą takiej różdżki do szukania żył wodnych? Tak samo nie rozumiem tego jak media podają, że przeciętny zdrowy facet myśli o seksie średnio co 3 sekundy. Wiem, że tu kluczem jest słowo ŚREDNIO, ale nadal nie rozumiem jak to sprawdzić. Jesteście w stanie odpowiedzieć na pytanie ile czasu dziennie o tym myślicie? Tak żeby potem wyliczyć średnią i zrobić z tego jakieś badania. A może podczepiają badanym czujniki tensometryczne do łba i na podstawie naprężeń sprawdzają ile się o tym myśli. Chociaż w tym wypadku to te naprężenia lepiej byłoby zbadać w innych okolicach.
Tak czy inaczej jak widzicie Nissana to możecie się uśmiechnąć o tak 🙂
Tekst pochodzi z bloga motoryzacyjnego http://www.cromo.pl/.