Dlaczego kobiety zdradzają? [felieton]
Ciężko jednoznacznie określić dlaczego czasem dzieje się tak, że my, piękne, zdrowe i inteligentne kobiety w związku, po prostu podejmujemy decyzję o jednorazowym skoku w bok. Bądź pięciorazowym, zależy od sił witalnych potencjalnego kochanka lub ilości wolnego czasu i innych czynników. Statystyki na ten temat nie są jednoznaczne, problemem jest wyciągnięcie wniosków na podstawie badań i ankiet z różnymi danymi. Zresztą, kiedy jest mowa o emocjach i bliskości, trudno wierzyć cyferkom. Jedyne co się pokrywa to fakt, że panie podchodzą do zdrady emocjonalnie, a mężczyźni czysto fizycznie. No to dlaczego kobiety zdradzają?
Zdrada to decyzja o odejściu Dlaczego kobiety zdradzają? [felieton]
Teraz trochę się na Was, drogie kobiety, uwezmę. Jeśli zdradziłyście, nie macie usprawiedliwienia. Nawet jeśli myślicie o innym mężczyźnie regularnie lub rozglądacie się intensywnie w poszukiwaniu kogoś nowego, lepszego, przystojnego (nie mylić z podziwianiem przystojnego mężczyzny na przystanku autobusowym, bo to zdrowe jest przecież, o ile na drugi dzień o tym nie pamiętamy) – to czas to zakończyć. Zdrada to zdrada. Fizyczna lub mentalna. Co z tego, że przyczyniła się o jedna lampka wina za dużo albo partner przegiął pałę. Decyzja została podjęta, a skutki nieodwracalne.
Podzieliłabym tu kobiety na dwie kategorie.
Pogoń za niewiadomą
Pierwsza z nich to te, które żyją w szczęśliwym związku, mężczyzna pamięta o urodzinach, niekoniecznie o rocznicy, pochwali swoją kobietę za pyszny obiad, klepnie ją czasem w pośladki (nie ukrywajmy, z jakiegoś nieznanego powodu ich to kręci), zostawi koszulę do prania na krześle, a skarpety na podłodze, zrobi minę obrzydzenia, widząc kaszę jaglaną i kiełki albo zwróci uwagę, że problemy przyjaciółki to jej problemy.
Te kobiety, których mężczyzna w gruncie nie robi nic złego, bo przecież szanuje ją, ciekawi go jej punkt widzenia, słucha jej, dba o nią, w łóżku też jest całkiem niezły, także szukają czegoś nowego. Rozglądają się za nie wiadomo kim i myślą, że jak odwrócą się od swojego faceta i zaczną biec przed siebie, za rogiem czeka je nie wiadomo co. Rycerz? Chłop z brodą i siekierą?
Są wielce zdziwione, że po dwóch latach związku, one już nie siedzą w łóżku całą niedzielę, a on nie rzuca się na nią jak zgłodniały lew, wracając z pracy. Mówienie im raz na dzień, ze kochają to mało. Komplement – mało. Bo gdzieś za rogiem na pewno znajdzie się ktoś lepszy. Gonienie za czymś nie do końca określonym, bo tak jakoś wyszło. Więc odchodzą w nieznane z Józkiem zza zakrętu.
>> Sprawdź dział Kobieta
Ucieczka od problemów
Druga część kobiet to taka, która czuje się źle w swoim związku i nie potrafią o tym porozmawiać. Ba, nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co jest nie tak. Bo przecież gdyby wiedziały, to by nie zdradziły, tylko chciały naprawić problem. To wszystkie te kobiety, które z pogardą patrzą na swoich partnerów i najchętniej naplułyby do kanapek, a potem wręczyłyby je z uśmiechem na twarzy.
Świadomość tego, że w związku wiele rzeczy poszło nie tak, z reguły pojawia się… kiedy on się już skończy albo nie można go uratować. Bo relacja damsko-męska może umierać bardzo długo. Rozpoczynając od najmniejszych elementów, kończąc na poważnych sprawach. No, ale stało się. Zdrada. Udowodnienie sobie, że jeszcze można, a z obecnym partnerem seks oglądają tylko przypadkiem w serialu. Źródło tkwiło gdzieś w zachowaniach jednego lub drugiego partnera, choć to oczywiście żadne usprawiedliwienie. Źródeł wcześniej się nie szukało, bo po co się wysilać, lepiej po prostu wskoczyć do wyra Pięknego Romana.
Często powodami takiego zakończenia jest zaniedbanie, brak rozmów, zamiatanie pod dywan problemów, usprawiedliwianie zachowań zmęczeniem/stresem/dopisz co chcesz.
Zacząć od siebie
Tylko dopóki samemu nie zda się sprawy z tego o co tak naprawdę chodzi nam w życiu, każda ucieczka może zakończyć się tak samo. Porażką. Związek wymaga pracy (to wiadomo), a problemy rozmawiania o nich (to też niby wiadomo). Od tego nie uciekniesz z partnerem, Józkiem zza zakrętu i Pięknym Romanem.
Zarówno Józek jak i Roman też mogą rzucać skarpetami na podłogę. Co jeśli one śmierdzą bardziej?
Polecamy także:
>> Odpowiedzialność za rozwój kobiety
>> Zabawa w bylejakość [felieton]